Posted on: Posted by: Comments: 0

Konieczność przejścia na pracę zdalną to wyzwanie organizacyjne dla większości firm i prawdziwa szansa dla branży IT.

Konieczność przejścia na pracę zdalną to wyzwanie organizacyjne dla większości firm i prawdziwa szansa dla branży IT. Z jednej strony pojawiło się gwałtowne i ogromne zapotrzebowanie na rozwiązania umożliwiające efektywną pracę z domu, z drugiej – tak powszechne wdrożenie modelu pracy zdalnej prawdopodobnie na zawsze zmieni rynek pracy.

Obecna sytuacja na świecie i przestawienie się z klasycznych rozwiązań na opcje online sprawiło, że cały świat IT znacznie przyspieszył. Przeciążenia sieci, początkowe problemy z obsługą rozwiązań chmurowych, czy choćby zbyt duże obłożenie stron urzędów, jak np. ZUS – to tylko kilka przykładów na to, że w początkowej fazie kryzys dotyczył także branży IT. Trzeba było szybko zareagować i wprowadzić rozwiązania, które będą efektywne przy założeniu stałych, dużych obciążeń.

Narzędzia do pracy zdalnej pilnie potrzebne

O ile sklepy internetowe, które prawdopodobnie przeżyły niejednokrotnie oblężenie związane z promocjami czy zakupami świątecznymi, były na taki zwiększony popyt przygotowane, o tyle pracodawcy i niektórzy dostawcy rozwiązań dla biznesu – nie zawsze. To właśnie w tym obszarze nastąpiło znaczne przyspieszenie. Tam, gdzie wdrożono niedopasowane do wymagań organizacji rozwiązania – należało je zaktualizować lub zoptymalizować. W firmach, gdzie nie wprowadzono rozwiązań umożliwiających zdalną pracę – trzeba było zrobić to w trybie natychmiastowym i szybko zastanowić się, jakie funkcjonalności, dostępy, uprawnienia, a także w jakim zakresie, będą potrzebne pracownikom.

„Wygranymi już na starcie byli ci, którzy zdecydowali się wcześniej na wprowadzenie odpowiednich narzędzi. Na przykład elastycznego czasu pracy, pozwalającego na wprowadzenie, niezależnie od bieżących zmian w przepisach, tzw. postojowego w firmach produkcyjnych. Albo systemów kadrowo-płacowych, które pozwalają na pracę zdalną dużej liczby użytkowników oraz są elastyczne, co umożliwia ich sprawne dostosowanie do szybko zmieniających się wymagań. Pomocne stały się także narzędzia opracowane specjalnie na potrzeby pracy zdalnej, w zespołach” – wyjaśnia Paweł Wysocki, Prezes Zarządu firmy Quercus Sp. z o.o., specjalizującej się we wdrożeniach SAP w obszarze HR.

Wsparcie dla firm to też wsparcie dla zespołów

Koronawirus sprawił, że zostaliśmy zamknięci w domach i staramy się funkcjonować na tyle normalnie, na ile jest to możliwe w niecodziennej sytuacji. Firmy decydują się na pracę zdalną, a jeśli ta nie jest możliwa, a przedsiębiorstwo może pozwolić sobie na taki przestój – realizują szkolenia pracownicze. „Zaawansowane systemy zarządcze umożliwiają przeprowadzenie dogłębnych analiz, np. sytuacji finansowej przedsiębiorstwa, a także symulacji tego stanu w przyszłości, przy konkretnych założeniach. Do globalnej zmiany przyłączają się także giganci. Na przykład SAP, chcąc pomóc przedsiębiorstwom w czasach pandemii, niektóre swoje rozwiązania, jak np. Remote Work Pulse – narzędzie do organizacji pracy i zarządzania zespołem, udostępnił bezpłatnie” – podkreśla Prezes Zarządu Quercus Sp. z o.o.

Dodaje jednak, że pracodawcy muszą pamiętać, że przejście na pracę zdalną jest dla pracowników bardzo często dużym wyzwaniem. Nie każdy potrafi sam sobie zorganizować czas pracy, podobnie jak nie każdy menedżer umie efektywnie kontrolować pracę na odległość. Sam fakt przejścia na nowy tryb często budzi w pracownikach lęk. Dlatego, oprócz zapewnienia narzędzi do pracy z domu, pracodawcy powinni, a właściwie muszą, zadbać o komunikację wewnętrzną.

„Taka komunikacja to cykliczne spotkania online, na których omawiane są bieżące działania zespołu, ale także stałe informowanie o sytuacji i zmianach w przepisach, które dotyczą pracowników. To również szczera postawa wobec pracowników, bo nic tak nie niweczy efektywności jak poczucie niepewności i długotrwały stres. Dzięki narzędziom takim jak Remote Work Pulse możemy zbadać potrzeby pracowników i w miarę możliwości na nie odpowiedzieć” – zaznacza Paweł Wysocki.

Rynek pracy zmienia się na naszych oczach

Nowoczesne aplikacje przeznaczone do pracy zdalnej bardzo często umożliwiają realizację połączeń audio lub wideo, pracę w grupach, a także weryfikację, komentowanie i korektę dokumentów w czasie rzeczywistym. Już wcześniej wiele firm korzystało z takich rozwiązań, a dziś zyskują one na znaczeniu i należy przypuszczać, że w przyszłości staną się standardowymi narzędziami wykorzystywanymi w codziennej pracy.

Oznacza to, że bieżąca sytuacja wpłynie na przyszłą formułę pracy. Home office, przed którym jeszcze niedawno wiele firm się wzbraniało, zostanie oswojony, odpowiednie narzędzia wdrożone i być może standardem stanie się praca 3/2, gdzie 2 dni w tygodniu będziemy pracować zdalnie. „Wiemy to z własnego doświadczenia – wielu pracowników pracując zdalnie, o wiele efektywniej wykonuje powierzone zadania. Częściowo dlatego, że w domu nie ma szumu informacyjnego, zagadujących kolegów i nieustannie dzwoniących telefonów, a po drugie dlatego, że w warunkach domowych często pracujemy dotąd, aż wykonamy zadanie, a nie aż skończy się dzień pracy” – tłumaczy Prezes firmy Quercus.

Jednak, jego zdaniem, efektem obecnej sytuacji w obszarze HR będzie też silniejszy zwrot ku rozwiązaniom automatycznym. Bowiem dla większości pracodawców koszty pracy w czasie przestoju lub znacznie obniżonych obrotów są ogromnym obciążeniem finansowym, które nawet przy wsparciu oferowanym przez państwo nie każda firma zdoła unieść. „Rozwiązaniem, w pewnym stopniu zabezpieczającym firmy na przyszłość, jest automatyzacja tych procesów, które da się obsłużyć bez udziału pracowników. Przykłady to np.: obsługa Pracowniczych Planów Kapitałowych, narzędzia pozwalające na naliczanie, planowanie i rozliczanie urlopów online czy obsługa klienta w mediach społecznościowych dzięki uczącym się botom. Automatyzacja pozwala ograniczyć liczebność zespołu, a tym samym zmniejsza koszty pracy” – podsumowuje Prezes Zarządu Quercus Sp. z o.o.

Czytaj więcej

Czytanie uspokaja i spowalnia bicie serca. Wystarczy 6 minut czytania, żeby zredukować uczucie stresu aż o 60%! Co ciekawe, czytanie książek redukuje stres: o 68% bardziej od słuchania muzyki, o 300% bardziej od wyjścia na spacer i aż o 600% bardziej od grania w gry komputerowe.

Podczas czytania powieści mamy mnóstwo rzeczy do zapamiętania – imiona bohaterów, ich charaktery, motywacje, historie, związki z innymi postaciami, miejsca, wątki fabularne, szczegóły… Tymczasem w mózgu tworzą się nowe synapsy, a te istniejące się wzmacniają. Dzięki czytaniu nasza pamięć pozostaje w dobrej kondycji.

Postaci fikcyjne mogą stanowić takie samo źródło inspiracji co spotkanie z żywym człowiekiem. Inspirować może wszystko – aktywności, którym się oddają, miejsca, które odwiedzają, decyzje, które podejmują…

Mając przed oczami tylko literki, sami musimy wizualizować sobie to, co dzieje się w książce – nieczęsto są to nawet rzeczy, których nie możemy zobaczyć w świecie rzeczywistym! Czytanie, stymulując prawą półkulę mózgu, rozwija naszą wyobraźnię.

Czytanie powieści wymaga od nas skupienia uwagi przez dłuższy czas, co zdecydowanie poprawia naszą zdolność do koncentracji.

Im więcej czytamy, tym większy mamy kontakt z różnorodnym, a nawet zupełnie nowym dla nas słownictwem. Taki kontakt samoistnie poszerza nasz własny zasób słów.

Warto czytać książki, żeby utrzymać swój mózg w dobrej formie. Mole książkowe mają 2,5 raza mniejszą szansę na rozwój Alzheimera, czytanie spowalnia także starczą demencję. 

Czytanie różnych książek na te same tematy pozwala nam poznać i porównać różne punkty widzenia, spojrzeć na rzeczy z różnej perspektywy, a w rezultacie rozwinąć nasz własny światopogląd.

Warto czytać, żeby rozwijać własną empatię. Zaangażowanie w fikcję literacką pozwala nam na postawienie się na miejscu drugiego człowieka i zrozumienie go.

Aż 82% moli książkowych przekazuje pieniądze i dobra materialne dla organizacji charytatywnych. 3 razy częściej niż osoby nieczytające są aktywnymi członkami tych organizacji.

Książki to ogromne skarbnice wiedzy. Tutaj nie trzeba dodatkowych argumentów.

Szczególnie, jeśli czytasz np. takie kryminały od Agathy Christie. Rozwiązywanie zagadek wymaga analizowania wydarzeń, faktów, motywacji postaci, stawiania tez, weryfikowania założeń… Zdecydowanie rozwija to zdolność do krytycznego i analitycznego myślenia.

Im więcej czytasz dobrych pisarzy, tym lepiej możesz rozwijać własny styl. Nie wspominając o tym, że częsty kontakt z tekstem pisanym uczy poprawności gramatycznej czy ortograficznej.

Stworzenie wieczornego rytuału z książką daje naszemu ciału sygnał, że pora się zrelaksować i przygotować do snu.

Czytanie pozwala nam postawić się w różnych sytuacjach, w których na co dzień do tej pory się nie znaleźliśmy. Otwiera nas na nowe doświadczenia i rozszerza horyzonty, kształtując nas samych.

Czytanie uspokaja i spowalnia bicie serca. Wystarczy 6 minut czytania, żeby zredukować uczucie stresu aż o 60%! Co ciekawe, czytanie książek redukuje stres: o 68% bardziej od słuchania muzyki, o 300% bardziej od wyjścia na spacer i aż o 600% bardziej od grania w gry komputerowe.

Podczas czytania powieści mamy mnóstwo rzeczy do zapamiętania – imiona bohaterów, ich charaktery, motywacje, historie, związki z innymi postaciami, miejsca, wątki fabularne, szczegóły… Tymczasem w mózgu tworzą się nowe synapsy, a te istniejące się wzmacniają. Dzięki czytaniu nasza pamięć pozostaje w dobrej kondycji.

Postaci fikcyjne mogą stanowić takie samo źródło inspiracji co spotkanie z żywym człowiekiem. Inspirować może wszystko – aktywności, którym się oddają, miejsca, które odwiedzają, decyzje, które podejmują…

Mając przed oczami tylko literki, sami musimy wizualizować sobie to, co dzieje się w książce – nieczęsto są to nawet rzeczy, których nie możemy zobaczyć w świecie rzeczywistym! Czytanie, stymulując prawą półkulę mózgu, rozwija naszą wyobraźnię.

Czytanie powieści wymaga od nas skupienia uwagi przez dłuższy czas, co zdecydowanie poprawia naszą zdolność do koncentracji.

Im więcej czytamy, tym większy mamy kontakt z różnorodnym, a nawet zupełnie nowym dla nas słownictwem. Taki kontakt samoistnie poszerza nasz własny zasób słów.

Warto czytać książki, żeby utrzymać swój mózg w dobrej formie. Mole książkowe mają 2,5 raza mniejszą szansę na rozwój Alzheimera, czytanie spowalnia także starczą demencję. 

Czytanie różnych książek na te same tematy pozwala nam poznać i porównać różne punkty widzenia, spojrzeć na rzeczy z różnej perspektywy, a w rezultacie rozwinąć nasz własny światopogląd.

Warto czytać, żeby rozwijać własną empatię. Zaangażowanie w fikcję literacką pozwala nam na postawienie się na miejscu drugiego człowieka i zrozumienie go.

Aż 82% moli książkowych przekazuje pieniądze i dobra materialne dla organizacji charytatywnych. 3 razy częściej niż osoby nieczytające są aktywnymi członkami tych organizacji.

Książki to ogromne skarbnice wiedzy. Tutaj nie trzeba dodatkowych argumentów.

Szczególnie, jeśli czytasz np. takie kryminały od Agathy Christie. Rozwiązywanie zagadek wymaga analizowania wydarzeń, faktów, motywacji postaci, stawiania tez, weryfikowania założeń… Zdecydowanie rozwija to zdolność do krytycznego i analitycznego myślenia.

Im więcej czytasz dobrych pisarzy, tym lepiej możesz rozwijać własny styl. Nie wspominając o tym, że częsty kontakt z tekstem pisanym uczy poprawności gramatycznej czy ortograficznej.

Stworzenie wieczornego rytuału z książką daje naszemu ciału sygnał, że pora się zrelaksować i przygotować do snu.

Czytanie pozwala nam postawić się w różnych sytuacjach, w których na co dzień do tej pory się nie znaleźliśmy. Otwiera nas na nowe doświadczenia i rozszerza horyzonty, kształtując nas samych.

Od czasów, kiedy życie poczęło się wielce różniczkować, czytanie książek nie wystarcza. Książki podają czystą wiedzę z najrozmaitszych dziedzin, wiedzę nieraz kryształowo czystą, ale oderwaną od życia. Książki karmią również poezją, w niej opisy czynów bohaterskich uszlachetniają serca, ale mało informują o szarej rzeczywistości życia. Do działania potrzebna jest znajomość chwili bieżącej, orientacja, pulsy życia w miejscowych warunkach. Na każdym stanowisku można przyłożyć i swoją cegiełkę, można wpływać na całość, byle znać swe obowiązki względem społeczeństwa i chcieć im służyć. Tym pośrednikiem między wiedzą a życiem, między ideałem a rzeczywistością, jest publicystyka. Jest ona historją teraźniejszości, oświetlającą zagadnienia, które czekają dopiero na rozwiązanie. Jest ogniwem, która łączy prawdę wiedzy z zagadnieniami chwili bieżącej. Jest literaturą, która tyczy się potrzeb życia w danym czasie i danym miejscu. Ona komunikuje ostatnie wyniki z różnych dziedzin wiedzy czystej w zastosowaniu do bieżących potrzeb ludzkich. Ona czyni człowieka wrażliwym na niedolę swego społeczeństwa i zapala do żywota czynnego na jego korzyść. Ona, komunikując, co się dzieje na świecie całym, chroni nas od zaściankowości. Ona, zaznajamiając nas z biegiem myśli wszechświatowej, wywołuje w umysłach naszych szereg zagadnień. Ona uwalnia nas od potrzeby czytania wszystkich książek, których corocznie ukazuje się na świecie po kilkaset tysięcy, a których przeczytać na rok gruntownie nie można po nad kilkanaście. To są strony dodatnie prasy periodycznej.

Ale ma publicystyka i niejedną stronę ujemną. Wiadomości, dostarczane przez wiele dzienników, są dorywcze i powierzchowne: ani rozszerzają, ani pogłębiają wiedzy. Wiele nowinek, opisywanych drobiazgowo, niema żadnego ogólniejszego znaczenia, nie służy żadnemu rozumnemu celowi. Wiele sensacyjnych zajść i wypadków, zostawiających jedynie czczość w głowie i pustkę w sercu. W pogoni za kalejdoskopowym potokiem plotek wiele balastu, który ze szkodą obciąża umysł Dużo zabawy i płytkiego śmiechu, co w rezultacie szerzy bezmyślność, przytępia zmysł artystyczny. Nie jeden organ redagowany jest tendencyjnie, będąc na służbie tej lub innej partji. Nieraz nowość pomieszana z postępem bez oświetlenia krytycznego jądra rzeczy. I jedno pismo stara się prześcignąć drugie w pomysłach, licząc na gorsze instynkty. I wielu staje się igraszką okoliczności, bo są prowadzeni na pasku danego dziennika. Bo wielu ślepo hołduje zasadzie: nie różnić się od innych — i bezkrytycznie prenumeruje to, co ich znajomi i krewni. I tworzy się specjalny typ nałogowych czytelników pism periodycznych, co nie uznają jednocześnie lektury książek. Jest to pewnego rodzaju osłona dla duchowego lenistwa. Traci na tym wykształcenie gruntowne i myśl samodzielna. To też wielu uczonych powstaje na dziennikarstwo — śród nich ostro wystąpił w ostatnich czasach przeciw prasie perjodycznej F. Brunetiere, członek Akademji paryskiej.

Trzeba przede wszystkiem rozróżniać wartość miesięczników i tygodników, a pism codziennych. Pierwsze, a w części drugie, są streszczeniem i kwintensencją tego, co zawierają pisma codzienne. Lektura ich nie da wprawdzie technicznego posiadania poszczególnych gałęzi umiejętności, ale da ogólną znajomość podstaw. Te, które nie służą sprawom specjalnym, dają możność w dłuższym okresie czasu przebieg w ogólnych zarysach cały cykl wiedzy. Natomiast prasa codzienna służyć może głównie gromadzeniu materjałów do tych kwintensencji. I tu należy rozróżniać prasę prowincjonalną, a prasę stołeczną. Pierwsza zlicza miejscowe siły społeczne, wydobywa je i zbiera, zapala ogniska miejscowej twórczości. Bada i stara się kierować życiem prowincji, które wszędzie posiada swoje odrębne właściwości. Druga winna być przewodnikiem i siewcą dążeń kulturalnych wszerz i wzdłuż całego kraju. Winna być rzeką wód czystych, do której zbiegałyby się wszystkie strumyki, osadziwszy po drodze naleciałości niepotrzebne.

Trzeba umieć czytać dzienniki, jak i książki. Trzeba sobie wprzód zadać trud poznania każdego pisma. Trzeba się zapoznać, co w każdym z nich godnego jest czytania, nie usypiając swojego krytycyzmu łudzącemi nagłówkami pism i różnych rubryk, które często zapowiadają co innego, niż się drukuje. Trzeba czytać krytycznie, w żadnej sprawie nie spuszczając z oczu argumentów ani pro, ani contra. Trzeba czytać pisma, służące różnym poglądom, aby mieć oświetlenie z obu stron, aby módz wyrobić sobie własny sąd — samodzielny a objektywny. Trzeba koncentrować lekturę nie na tanich czasopismach codziennych o brukowych wiadomościach, lecz na poważnych wydawnictwach perjodycznych, które opierają działalność publicystyczną na znajomości dziejów i praw niemi rządzących. Należy ciążyć ku tym wydawnictwom perjodycznym, które chcą stać wyżej ponad prywatę i partykularyzmy — których celem jest nie interes materialny jednostek, lecz służba publiczna.

Leave a Comment