Na rynek trafia ograniczona ilość nowych inwestycji, a oferta mieszkaniowa kurczy się. Dlaczego firmy zmuszone są wstrzymywać debiuty kolejnych projektów? Na jakie przeszkody we wprowadzaniu nowych inwestycji wskazują deweloperzy? Sondę przeprowadził serwis nieruchomości Dompress.pl.
Mirosław Kujawski, członek zarządu Develia S.A.
Mimo niesłabnącego zainteresowania ze strony kupujących deweloperzy mają problem z uzupełnieniem oferty. Zmniejszona podaż nie jest efektem wstrzymywania oferty przez deweloperów, ale zwyczajnie jej braku. Od kilku lat mamy problem z podażą gruntów, co przekłada się wprost na mniejszą liczbę mieszkań. Do tego dochodzą przeciągające się procedury związane z uzyskiwaniem uzgodnień i opóźnienia decyzji o pozwoleniu na budowę. Ponadto w Warszawie czy Krakowie w 2019 roku wydano ich mniej niż rok wcześniej.
Zbigniew Juroszek, prezes Atal
Przede wszystkim konieczne jest zwiększenie stabilności oraz przewidywalności otoczenia prawnego i polityki gospodarczej. Polskie prawo powinno być nie tylko bardziej przejrzyste i jednoznaczne, ale musi powstawać w racjonalny sposób, z uwzględnieniem interesu wszystkich uczestników polskiej gospodarki. Z punktu widzenia firmy deweloperskiej niezwykle istotne jest także zmniejszenie biurokracji oraz uproszczenie procedur administracyjnych. To z pewnością pozwoliłoby przyspieszyć proces inwestycyjny.
Małgorzata Ostrowska, członek zarządu i dyrektor Pionu Marketingu i Sprzedaży w J.W. Construction Holding S.A.
Bariery administracyjno-prawne czyli wydłużający się proces uzyskiwania pozwolenia na budowę to największa przeszkoda we wprowadzaniu kolejnych projektów, która jak wiemy dotyka wszystkich deweloperów. Z tego powodu klienci mają mniejszą ofertę. W ubiegłym roku J.W. Construction właśnie z powodu czasochłonnych, dodatkowych uzgodnień, nie wprowadził na rynek mieszkaniowy wielu atrakcyjnych inwestycji w Warszawie, Gdańsku i Pruszkowie.
Teraz dochodzi nowy czynnik niepewności, w postaci epidemii wirusa COVID-19. Nie sposób przewidzieć, jaki ona będzie miała wpływ na naszą ofertę i ofertę całej branży deweloperskiej. Jako stabilna firma, osiągająca przez lata ustabilizowane przychody i dysponująca zasobnym bankiem ziemi jesteśmy przygotowani na różne scenariusze i będziemy elastycznie reagować na nadchodzące wydarzenia.
Zuzanna Należyta, dyrektor ds. handlowych w Eco Classic
Wprowadzanie na rynek nowych projektów utrudnia wzrost kosztów budowy, który na początku 2019 roku osiągnął absurdalny poziom. Są też problemy z uzyskaniem decyzji i pozwoleń niezbędnych do realizacji inwestycji. Trudności z dostępem do gruntów nie wydają się aż takim problemem, ponieważ wiele firm od dawna ma pokaźne banki ziemi.
Monika Perekitko, członek zarządu Matexi Polska
Aspekt podażowy w największym stopniu ograniczają dwa czynniki: przedłużające się znacznie postępowania administracyjne dla gruntów będących już w portfelu deweloperów oraz trudna dostępność i wysokie ceny działek inwestycyjnych.
Marcin Żurek, dyrektor ds. realizacji inwestycji w Nickel Development
Z naszego punktu widzenia, największym kłopotem jest podaż gruntów. Niestety najbardziej atrakcyjne działki budowlane w granicach miast są praktycznie na wyczerpaniu. Te, które pozostały są trudne lub drogie. Ich aktualne rynkowe ceny sprzedaży nie zapewniają więc odpowiedniej rentowności inwestycji. Biorąc pod uwagę jeszcze ostatnie wzrosty kosztów wytworzenia, realizacja nowych inwestycji jest znacznie większym wyzwaniem niż dotąd.
Należy też zwrócić uwagę, że ogromna większość deweloperów korzysta z finansowania zewnętrznego, a przy takich kosztach, z jakimi obecnie mamy do czynienia, spełnienie wymagań banków co do parametrów budżetu inwestycji staje się niezwykle trudne.
Wojciech Chotkowski, prezes zarządu Aria Development
Największymi przeszkodami we wprowadzaniu nowych projektów są przeciągające się procedury administracyjne, wysokie ceny oraz ograniczona podaż gruntów w dobrych, miejskich lokalizacjach. Poza tym, ostatnio obserwujemy silny wzrost kosztów budowy, będący efektem wyższych płac i kosztów materiałów. Występują też trudności związane ze znalezieniem rzetelnych wykonawców. Nasza firma ma jednak doświadczonych kierowników projektów oraz sprawdzonych podwykonawców i dostawców, z którymi pracujemy od początku realizacji swoich pierwszych inwestycji.
Cezary Grzebalski, dyrektor ds. rozwoju projektów w spółce mieszkaniowej Skanska
Obecnie w Skanska zauważamy dwa główne ograniczenia, które przyczyniają się do zmniejszenia liczby nowych inwestycji. Pierwszym jest obniżona dostępność gruntów z uregulowaną infrastrukturą, a tym samym gotowych do rozpoczęcia realizacji projektu. Drugim natomiast są wydłużające się procesy formalnoprawne, takie jak pozwolenie na budowę, decyzje lokalizacyjne, podziały gruntu, czy dostęp do drogi publicznej. Efektem takiej sytuacji może być przesunięcie rozpoczęcia budowy inwestycji, a niekoniecznie jej całkowite wstrzymanie.
Krzysztof Jabłoński, prezes spółki Iglica Nieruchomości
Faktycznie, w czwartym kwartale 2019 roku na sześciu największych rynkach w Polsce łącznie sprzedaż mieszkań przewyższyła nową podaż, więc dostępna oferta zmalała w porównaniu z końcem roku 2018. Pod koniec ubiegłego roku na nabywców czekało trochę ponad 50 tys. mieszkań, z czego lwia część, bo 92 proc. było w budowie. We Wrocławiu, gdzie działamy, nowa podaż przewyższyła liczbę sprzedanych lokali w ostatnim okresie 2019. Prowadzący tu działalność deweloperzy zanotowali w czwartym kwartale minionego roku wzrost sprzedaży o 12,5 proc. oraz wzrost liczby mieszkań wprowadzonych do sprzedaży o 39,5 proc. w porównaniu do analogicznego okresu 2018 roku. W tym roku te wyniki mogą zahamować bariery, takie jak zmniejszająca się podaż gruntów i wydłużony czas uzyskiwania pozwoleń na budowę kolejnych etapów inwestycji będących w trakcie realizacji.
Joanna Chojecka, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu Robyg SA.
Rynek mieszkaniowy w Polsce jest nadal w trendzie wzrostowym i szacujemy, że taka tendencja utrzyma się w całym 2020 roku. W Polsce nadal brakuje około 2-3 mln mieszkań. Oznacza to istotne zapotrzebowanie w perspektywie nawet 10-15 lat. Zauważalnym trendem w 2020 roku będzie nadal popyt inwestycyjny i pojawianie się nowych formatów w ofertach. Nasza firma także zaproponowała klientom ciekawą opcję inwestycyjną – mikroapartamenty Modern Space, które umożliwiają m.in. odliczenie VAT.
Autor: Dompress.pl
Czytanie daje wiele korzyści. Relaksuje, poszerza wiedzę, daje poczucie dobrze wykorzystanego i mile spędzonego czasu.
Czytanie poprawia pamięć. Gdy mózg stara się wszystko zapamiętać, wówczas pamięć staje się lepsza. Przy każdej kolejnej publikacji, tworzą się nowe ścieżki, wzmacniające już te istniejące. Podczas czytania jest więcej czasu na myślenie, analizowanie, refleksję. Można wrócić do konkretnego fragmentu i przeczytać go kilka razy, by zwiększyć aktywność pamięci.
Pobudzamy do działania naszą wyobraźnię. Tworzymy w głowie pewne obrazy, łącząc je z tymi, które już posiadamy w pamięci. Tak jak sportowcy ćwiczą swoje mięśnie na np. podnosząc ciężary, czy kulturyści napinając je, a tym samym rozwijając, tak w naszej głowie wzmacniają się „mięśnie pamięci” podczas czytania.
Czytanie uwalania od stresu i uspokaja. Czytanie bardziej łagodzi stres, niż słuchanie muzyki czy spacer. Ma pozytywny wpływa na nasze ciało, które odpoczywa i regeneruje się. Podczas czytania zostajemy przeniesieni do innego świata, pozbawionego kłopotów i problemów dnia codziennego. Zmienia się wówczas nasze samopoczucie.
Czytanie kształtuje charakter. Niezależnie czy będzie to literatura obyczajowa, psychologia, kryminał, czy tematyka społeczna, z każdej pozycji jesteśmy wstanie wysunąć swoje wnioski lub dowiedzieć się całkowicie nowych rzeczy. Czytanie uczy jak zachować się w danej sytuacji, poszerza horyzonty, otwiera nas na nowe doświadczenia, po porostu nas kształtuje.
Książki pogłębiają wiedzę. Ludzie, którzy czytają regularnie i w dużych ilościach, wydają się być mądrzejsi od tych, którzy tego nie praktykują. Są bardziej świadomi swojego otoczenia, tego kim są i w jaki sposób działają poprzez bogactwo nauki, wydobyte z książek. Każda publikacja to skarbnica wiedzy. Ilekroć będziemy czytać te samą pozycję, to za każdym razem wydobędziemy z niej nowe informacje, zwrócimy uwagę na coś innego, albo na konkretną sprawę spojrzymy z innej perspektywy.
Im częstszy mamy kontakt z różnorodną literaturą tym większa ilość słów zostaje przez nas przyswojona. Poprawia się tym samym nasze wysławianie się i dowodzenie językiem. W naszej głowie pozostają nowe słowa, idiomy, wyrażenia i style pisania, charakterystyczne dla danego utworu. Pokaźny zasób słownictwa ułatwia funkcjonowanie zarówno na polu zawodowym jak i prywatnym. Nowe wyrazy, które przyswoiliśmy wspierają nasze procesy myślowe, a to z kolei przekłada się wyrażanie naszych uczuć i myśli. Osobom oczytanym łatwiej się komunikować ze względu na zróżnicowany zakres słów.
Czytanie opóźnia demencję i spowalnia rozwój choroby Alzheimera. Czytanie zmniejsza poziom depresji, a dobry poradnik pozwala nawet wyjść z niej całkowicie. Takie publikacje zawierają wiele cennych wskazówek, dotyczących diet, ćwiczeń i zdrowego stylu życia. Zastosowanie się do nich prowadzi do ulepszenia zdrowia fizycznego i psychicznego.
Codzienny trening mózgu w postaci czytania może zahamować rozwój zaburzeń funkcji poznawczych w podeszłym wieku. Czytanie to jeden z najlepszych sposobów wyciszenia się przed spaniem.
Czytanie fikcji literackiej ma znakomity wpływ na zdolność do empatii i znoszenia niepewnych sytuacji. To wszystko sprawia, że bardziej rozumiemy ludzkie emocje i staramy się nie popełniać tych samych błędów. Zdobywamy nową wiedzę na temat możliwości i sposobów zachowań w różnych sytuacjach, z którymi dotąd nie mieliśmy do czynienia.
Czytanie poprawia umiejętności komunikacyjne. Pomaga w łatwy sposób przekazać to, co chcemy powiedzieć. Dobra komunikacja, polepsza relacje z innymi.
Wystarczy 20 minut dziennie na czytanie, by przekonać się, że jesteśmy bardziej skoncentrowani na innych czynnościach. Czytanie w znacznym stopniu poprawia pamięć, inteligencję i koncentrację. Czytanie pozwala mózgowi odbyć rodzaj treningu, stymulując mózg do pracy. Im bardziej jest on aktywny, tym dla niego lepiej. Poszerzamy swoją wiedzę na wiele tematów i wzbogacamy własne słownictwo.
Od czasów, kiedy życie poczęło się wielce różniczkować, czytanie książek nie wystarcza. Książki podają czystą wiedzę z najrozmaitszych dziedzin, wiedzę nieraz kryształowo czystą, ale oderwaną od życia. Książki karmią również poezją, w niej opisy czynów bohaterskich uszlachetniają serca, ale mało informują o szarej rzeczywistości życia. Do działania potrzebna jest znajomość chwili bieżącej, orientacja, pulsy życia w miejscowych warunkach. Na każdym stanowisku można przyłożyć i swoją cegiełkę, można wpływać na całość, byle znać swe obowiązki względem społeczeństwa i chcieć im służyć. Tym pośrednikiem między wiedzą a życiem, między ideałem a rzeczywistością, jest publicystyka. Jest ona historją teraźniejszości, oświetlającą zagadnienia, które czekają dopiero na rozwiązanie. Jest ogniwem, która łączy prawdę wiedzy z zagadnieniami chwili bieżącej. Jest literaturą, która tyczy się potrzeb życia w danym czasie i danym miejscu. Ona komunikuje ostatnie wyniki z różnych dziedzin wiedzy czystej w zastosowaniu do bieżących potrzeb ludzkich. Ona czyni człowieka wrażliwym na niedolę swego społeczeństwa i zapala do żywota czynnego na jego korzyść. Ona, komunikując, co się dzieje na świecie całym, chroni nas od zaściankowości. Ona, zaznajamiając nas z biegiem myśli wszechświatowej, wywołuje w umysłach naszych szereg zagadnień. Ona uwalnia nas od potrzeby czytania wszystkich książek, których corocznie ukazuje się na świecie po kilkaset tysięcy, a których przeczytać na rok gruntownie nie można po nad kilkanaście. To są strony dodatnie prasy periodycznej.
Ale ma publicystyka i niejedną stronę ujemną. Wiadomości, dostarczane przez wiele dzienników, są dorywcze i powierzchowne: ani rozszerzają, ani pogłębiają wiedzy. Wiele nowinek, opisywanych drobiazgowo, niema żadnego ogólniejszego znaczenia, nie służy żadnemu rozumnemu celowi. Wiele sensacyjnych zajść i wypadków, zostawiających jedynie czczość w głowie i pustkę w sercu. W pogoni za kalejdoskopowym potokiem plotek wiele balastu, który ze szkodą obciąża umysł Dużo zabawy i płytkiego śmiechu, co w rezultacie szerzy bezmyślność, przytępia zmysł artystyczny. Nie jeden organ redagowany jest tendencyjnie, będąc na służbie tej lub innej partji. Nieraz nowość pomieszana z postępem bez oświetlenia krytycznego jądra rzeczy. I jedno pismo stara się prześcignąć drugie w pomysłach, licząc na gorsze instynkty. I wielu staje się igraszką okoliczności, bo są prowadzeni na pasku danego dziennika. Bo wielu ślepo hołduje zasadzie: nie różnić się od innych — i bezkrytycznie prenumeruje to, co ich znajomi i krewni. I tworzy się specjalny typ nałogowych czytelników pism periodycznych, co nie uznają jednocześnie lektury książek. Jest to pewnego rodzaju osłona dla duchowego lenistwa. Traci na tym wykształcenie gruntowne i myśl samodzielna. To też wielu uczonych powstaje na dziennikarstwo — śród nich ostro wystąpił w ostatnich czasach przeciw prasie perjodycznej F. Brunetiere, członek Akademji paryskiej.
Trzeba przede wszystkiem rozróżniać wartość miesięczników i tygodników, a pism codziennych. Pierwsze, a w części drugie, są streszczeniem i kwintensencją tego, co zawierają pisma codzienne. Lektura ich nie da wprawdzie technicznego posiadania poszczególnych gałęzi umiejętności, ale da ogólną znajomość podstaw. Te, które nie służą sprawom specjalnym, dają możność w dłuższym okresie czasu przebieg w ogólnych zarysach cały cykl wiedzy. Natomiast prasa codzienna służyć może głównie gromadzeniu materjałów do tych kwintensencji. I tu należy rozróżniać prasę prowincjonalną, a prasę stołeczną. Pierwsza zlicza miejscowe siły społeczne, wydobywa je i zbiera, zapala ogniska miejscowej twórczości. Bada i stara się kierować życiem prowincji, które wszędzie posiada swoje odrębne właściwości. Druga winna być przewodnikiem i siewcą dążeń kulturalnych wszerz i wzdłuż całego kraju. Winna być rzeką wód czystych, do której zbiegałyby się wszystkie strumyki, osadziwszy po drodze naleciałości niepotrzebne.
Trzeba umieć czytać dzienniki, jak i książki. Trzeba sobie wprzód zadać trud poznania każdego pisma. Trzeba się zapoznać, co w każdym z nich godnego jest czytania, nie usypiając swojego krytycyzmu łudzącemi nagłówkami pism i różnych rubryk, które często zapowiadają co innego, niż się drukuje. Trzeba czytać krytycznie, w żadnej sprawie nie spuszczając z oczu argumentów ani pro, ani contra. Trzeba czytać pisma, służące różnym poglądom, aby mieć oświetlenie z obu stron, aby módz wyrobić sobie własny sąd — samodzielny a objektywny. Trzeba koncentrować lekturę nie na tanich czasopismach codziennych o brukowych wiadomościach, lecz na poważnych wydawnictwach perjodycznych, które opierają działalność publicystyczną na znajomości dziejów i praw niemi rządzących. Należy ciążyć ku tym wydawnictwom perjodycznym, które chcą stać wyżej ponad prywatę i partykularyzmy — których celem jest nie interes materialny jednostek, lecz służba publiczna.
Najszybciej newsy trafią do Internetu. Zmiany w stanie prawnym lub projekty, które mają szansę wejść w życie, branżowe nowinki, informacje o nowych technologiach, produktach – portale internetowe są miejscem, gdzie na nie trafimy. Tak jak w przypadku niebranżowych mediów internetowych, mamy zagwarantowaną szybkość dostarczania informacji. Poszerzanie swojej wiedzy poprzez lekturę branżowej prasy, książek i stron internetowych wydaje się być oczywistą ścieżką samodzielnego rozwoju swojego życia zawodowego.
W zależności od naszych potrzeb, nastawienia, upodobań itp. warto sięgać po autorów, których styl pisania, charakter ujmowania tematu nam się podobają i po prostu do nas przemawia. Nie ma potrzeby zmuszać się do czytania czegoś, co nam się zwyczajnie nie podoba. Wszak lektura ma nam sprawiać satysfakcję i przyjemność, a nie tylko dostarczać wiedzy.
Słowo pisane to nieoceniony sposób na rozpowszechnianie informacji. Pamięć ludzka jest ulotna, o czym często przekonujemy się aż za dobrze. Dzięki lekturze zyskujemy dostęp do informacji, do których możemy się praktycznie w każdej chwili odwołać i potraktować je jako swoisty pewnik, także w sytuacjach spornych czy przy wyjaśnianiu nieścisłości. Tego komfortu nie mamy w przypadku sięgania po informacje przekazane drogą ustną, które są uważane za mniej wiarygodne. Większe zaufanie do zanotowanych informacji kosztem tych powiedzianych i usłyszanych to efekt uboczny rewolucji Gutenberga.
Czytanie jest czynnością angażującą nasz mózg – można to tak w skrócie ująć, bez wchodzenia nadmiernie w medyczne szczegóły. „Muszę przemyśleć to co przeczytałem/przeczytałam” – często w ten sposób podsumowujemy lekturę (chyba, że była ona dla nas bardzo nieangażująca na poziomie intelektualnym, emocjonalnym, nie dostarczyła nam żadnych nowych informacji itp.). Dzięki czytaniu wpadniemy na nowe pomysły, kreatywne sposoby rozwiązania problemów, nowe ujęcia starego i dobrze znanego tematu. Opisany przez autora case study może stać się inspiracją do wykorzystania przez analogię pewnych rozwiązań w nowym kontekście. Osobną kwestię, choć wartą wspomnienia, stanowią teksty, które nie są inspiracją w sensie zawodowych, a przede wszystkim w zakresie samorozwoju. Z doświadczenia mogę napisać, że świetnie w tej kwestii sprawdzają się biografie znanych ludzi, których osiągnięcia lub ścieżka życia z jakiegoś powodu budzą nasz podziw czy po prostu zainteresowanie. Recepty na sukces od A do Z na skalę Billa Gatesa w takiej biografii raczej znajdziemy (zresztą wtedy cena takiej książki była inna), ale coś, co może pchnąć nasze myślenie o swojej działalności, zachęcić do odejścia z pracy na etacie i założenia własnej firmy, przemodelowania swojej oferty, wpłynięcia na sposób komunikowania się z klientami itp. Możliwości jest tu naprawdę sporo i warto je wykorzystać. Funkcję inspiracji może pełnić biografia nie tylko kogoś z naszej branży, do tego celu potrafią się też nadawać nieźle życiorysy artystów, którzy zazwyczaj w życiu nie mieli lekko.